Jak to już gdzieś pisałam, nie obchodzimy z mężem walentynek , nie dajemy sobie nic, a "kocham Cię" mówimy sobie ot tak z przypadku, z natchnienia chwili i wcale nie 14 lutego.
A czemu to piszę, bo dzisiaj rano gdy szłam do kuchni, na stole w jadalni stało pudełeczko.
Niby nic takiego, ale w środeczku...... kubeczek serduszko
ale oczywiście to nie koniec niespodzianki :)
Po zrobieniu w nim herbatki, oczom moim ukazał się zupełnie inny widok
Mareczku KOCHAM CIĘ .
Wszystkim Wam życzę, abyście nie tylko dzisiaj, w walentynki, ale codziennie przez cały rok miały SWOJĄ WALENTYNKĘ u boku i mogły cieszyć z jej obecności :)