Renia prosiła mnie o przepis na papryczki, więc załączam:
Papryczki czereśniowe, wydrążone, pozbawione nasion.
Serek, jaki widać na zdjęciu, doprawiony ziołami wedle gustu ( ja używam tymianek, oregano i zioła prowansalskie ) dość mocno posolony, wymieszany.
Napełniam papryczki , układam w naczyniu żaroodpornym posmarowanym masełkiem, zalewam olejem rzepakowym wymieszanym z ziołami, solą, pieprzem i posiekanym czosnkiem. Wstawiam do piekarnika, nagrzanego do 100 stopni, na godzinę.
Przekładam do słoików, zalewam oliwą z naczynia. Pasteryzuję 15 minut.
Na zimę pychota.
A na zakończenie troszkę papierków. Miał być piękny paw, niestety się nie udał, nie wyszedł taki jak bym chciała. Ale i tak muszę się pochwalić.
A teraz już lecę szykować się na jutro do pracy.
Buziaczki dla wszystkich, którzy mnie odwiedzają.
Papryczki wyglądają pysznie. A czy można je jeść od razu po wyjęciu z piekarnika, w sensie, bez pasteryzacji ?
OdpowiedzUsuńPaw, wygląda na pawia, bogaty i ogon " od ucha do ucha ", super jest !
Pozdrawiam :)
Nigdy nie próbowałam jeść po wyjęciu z piekarnika, ale po 2 dniach już są dobre :)
UsuńPapryczki wyglądają apetycznie, a paw jak nie wyszedł ? Śliczny jest.
OdpowiedzUsuńPaw wyszedł nieźle, nie ma co kręcić nosem :)
OdpowiedzUsuńAlu dziękuję pięknie za przepis:)) a paw jak na niego przystało puszy sie pięknie:) nieustannie podziwiam prace modułowe :) pozdrawiam cieplutko i życzę udanego tygodnia:)
OdpowiedzUsuńPaw jest piękny, jak to paw :-)
OdpowiedzUsuńPaw wygląda świetnie :) A przepis koniecznie sobie pożyczę, bo już sobie wyobrażam ten obłędny smak :)
OdpowiedzUsuńPapryczki uwielbiam, zawsze kupowałam, a teraz będę mogła zrobić je sama :) Mniam, już mi ślinka cieknie na samą myśl! Paw prześliczny, obłędny ma ogon :)
OdpowiedzUsuńPapryczki wyglądają pysznie. A pawia oglądam i oglądam i wad nie widzę :) Kolory obłędne :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite rzeczy robisz.... jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńPaw rewelacyjny, po prostu zaparło mi dech.... cudny. Papryczki wyglądają smakowicie :-)
OdpowiedzUsuńTo dopiero jest cudo! Dla mnie to raczej feniks nie paw. Ale fajny. Super. Lecę czytać przepis na papryczki.
OdpowiedzUsuńNie mogę się skupić na przepisie na papryczki, bo paw mnie czaruje:)) Uważam, że jest bardzo udany i na pewno się nad nim napracowałaś. Ja bym nawet w jednej setnej tak pięknie nie zrobiła.
OdpowiedzUsuńwyszedł Feniks!
OdpowiedzUsuńchyba paluchy bolą po takiej ilości składanych papierków :-)
O rety, ślina mi cieknie na klawiaturę jak patrzę na te papryczki. No nie wiem, nie wiem czy u mnie czy się uchowały do zimy. A paw, czy jak mówi Dorota, feniks, piękny :)
OdpowiedzUsuńświetny ten twój paw:)
OdpowiedzUsuń